![]() archeologiem z Uniwersytetu Wrocławskiego, który przygotowuje książkę o lewobrzeżnym Wrocławiu XIII-XV wieku, rozmawia Renata Krąpiec. Średniowieczny mieszczuch statystyczny źródło ilustracji:
|
||
W XIII w. Wrocław, dzięki lokacji, stał się "pełnoprawnym" miastem, a wrocławianin mieszczaninem z prawdziwego zdarzenia. Ostrów Tumski i Stare Miasto tętniły życiem. Sporo wiemy o tamtych czasach ze starych kronik i dokumentów. A co o "statystycznym" średniowiecznym wrocławianinie da się powiedzieć, korzystając jedynie ze źródeł archeologicznych; czy dużo po sobie rzeczy zostawił, co umiał, jak żył? - Jakiej narodowości i wyznania był XIII-XIV-wieczny wrocławianin?
- Musiał być Słowianinem, bo odkopane w najstarszym grodzie na Ostrowie
Tumskim resztki chat mają charakterystyczną dla Słowian konstrukcję. Ale
już wiele XIII-wiecznych domów na Starym Mieście przedstawia typ budownictwa
właściwy dla kręgu niemieckojęzycznego, więc musiał też być Niemcem. Że
był także Żydem, możemy się dowiedzieć, badając domowe śmietniki (w niektórych
w ogóle nie spotykamy kości świń), innym dowodem jest znaleziony w Rynku
wskaśnik do czytania Tory.
- A jak wyglądał wrocławianin tamtych lat; używał małych grzebieni, dość wąskich ostróg, buty też miał nie za wielkie; wygląda na to, że duży nie był? - Był smukły, ale nie taki znów niski; mężczyźni mieli średnio po 167-171 cm, kobiety o dziesięć centymetrów mniej. - Czy dobrze się odżywiał?
Jadł kasze i owoce; znajdujemy sporo pestek z jabłek, brzoskwiń, łupin orzechów laskowych. Wszyscy jedli mięso; głównie wieprzowinę, wołowinę, rzadziej kozy, owce, drób, trochę dziczyzny oraz ryby. Ilość i jakość jedzonego mięsa, wiadomo, zależna była od statusu; z domowych śmietników wiemy, że bogatsi jedli lepsze części zwierząt, biedniejsi najczęściej głowiznę (dużo czaszek) i dolne partie nóg. Biedniejsi pili piwo, bogatsi wino, wody raczej nie pijano ze względu na to, że czerpano ją z domowych studzien sytuowanych często - nie wiadomo dlaczego - niedaleko kloak, nie była więc zdrowa. - Skoro jesteśmy przy zdrowiu - na co chorował? - Chorował również zgodnie ze statusem. Mamy o tym informacje badając wrocławskie cmentarze. I tak, na przykład, 98 proc. najbogatszych wrocławian, chowanych przy kościele św. Elżbiety, miało próchnicę zębów. Jeśli chodzi o uboższych (chowanych przy kościele św. Krzysztofa), to cierpiało na nią tylko 22-27 proc. To zależało oczywiście od typu pożywienia. Od jego ilości natomiast zależały choroby związane z niedożywieniem, co ujawnia się w budowie i wyglądzie kości. Wiemy więc, że ci ze św. Elżbiety nie mieli z powodu niedożywienia kłopotów, natomiast co czwarta osoba pochowana przy św. Krzysztofie i owszem. Wrocławian trapiły także choroby bakteryjne (np. gronkowiec), weneryczne, reumatyczne, nowotworowe, oczywiście zdarzały się epidemie, wypadki i urazy. - Czy wobec tego udawało im się dożyć sędziwego wieku? - Nie mamy jeszcze takich badań dla czasów, o których mówimy, ale badania dotyczące XVI w. dowodzą, że na tysiąc urodzonych, 70 lat dożywało 110 wrocławian, to mało, a dwieście lat wcześniej było ich pewnie jeszcze mniej. - Lekarzy nie było? - Byli medycy i nawet, już w XIII w., apteka, ale wiemy o tym ze źródeł pisanych, więc nie mogę o tym mówić. - Ale o ubiorach i ozdobach można. - Ubrany chodził wrocławianin nie najgorzej, często w dobrej jakości
płótna, wschodnie jedwabie. Na działce przy ul. Więziennej znaleźliśmy
nawet sukno
- Jak mieszkał nasz wrocławianin?
- A kiedy już się nagotowali i najedli, co robili z odpadkami? - To był wtedy problem. Odpadki, ścieki wyrzucano, gdzie się dało, do rynsztoków najczęściej. Dzięki nawarstwieniu tych śmieci i błota na ulicach ich poziom - bo co jakiś czas przesypywano je piaskiem - w ciągu 150 lat (II poł. XIII-XIV w.) podniósł się aż o trzy metry, co jest dla archeologów dobrodziejstwem, bo wszystko świetnie się zakonserwowało. Jako śmietniki służyły też niewykorzystywane przydomowe studnie czy kloaki. Kloaki były zadaszonymi dołami chłonnymi. Z czasem podnoszono ich komfort, stosując deski klozetowe z klapami do przykrycia. - Wiadomo, jak było z higieną? Skąd brano wodę? - Na każdej praktycznie parceli były studnie. Od połowy XIV w. - i to
kolejny wrocławski ewenement - spotykamy już wodociągi ceramiczne (gliniane).
Nie wiadomo, skąd się takie wzięły, w tej części Europy (z wyjątkiem Drezna,
Polkowic, Legnicy i Głogowa) kładziono drewniane. Identyczne widziałem
tylko
- A co wykształceniem, czy nasz wrocławianin umiał czytać i pisać? - Znano oczywiście sztukę pisania i czytania, ale na podstawie wykopalisk trudno określić jak była powszechna. Znaleśliśmy tylko kilka tabliczek woskowych lub łupkowych (bez napisów, niestety), ale wiele rylców. - A bawić się umiał? - Oj, bawił się i to setnie. Mamy wiele znalezisk, wskazujących na to,
że
- Tak, wiemy, że parcele nr 21/22 przy ul. Kiełbaśniczej w I połowie XIV w. należały do Jana zwanego Baranem, proboszcza z kościoła św. Elżbiety. Archeologom zawsze bardzo zależy na znalezieniu śladów działalności człowieka, o którym wiemy z innych śródeł. To się udało np. prof. Józefowi Kaśmierczykowi, który przy ul. Szewskiej wykopał fragmenty skór z figuralnymi odciskami, jakie znajdowano już na Dolnym Śląsku. Dzięki śródłom historycznym wiadomo, że na parceli tej mieszkał skórnik, niejaki Hensil z Nysy (był z Nysy, ale póśniej osiadł we Wrocławiu). Takie odkrycia są najbardziej fascynujące. Marzy nam się zresztą księga adresowa średniowiecznego Wrocławia, wtedy nie byłoby np. problemu z odnalezieniem właściciela skarbu monetarnego, wykopanego w ubiegłym roku przy ul. Kazimierza Wielkiego. W tej chwili trwają jego poszukiwania, ale jeszcze nie wiadomo, czyją własnością była parcela, na której skarb znaleziono. - Na ile dokładny jest nasz obraz statystycznego wrocławianina nakreślony tylko na podstawie źródeł archeologicznych? - Dość dokładny, nie da się jednak ukryć, że archeologii średniowiecznej nie można oddzielić od historii - te dwie dziedziny uzupełniają się nawzajem. |